wtorek, 11 lutego 2014

Jednopartówka na walentynki

Tę  Jednopartówkę dedykuję wszystkim zakochanym :) A teraz zapraszam do czytania <3
***************************************************************************************************************


 MAGIA WALENTYNEK


Nazywam się Sakura Haruno i mam 23 lat. Od roku jestem żoną sławnego biznesmena Sasuke Uchihy. Jednakże to wszystko nie wygląda tak kolorowo jak by się mogło wydawać. Nie był to ślub z miłości. Moi rodzice wraz z rodzicami mojego męża zaaranżowali ten ślub by ratować firmę moich rodziców przed bankructwem. Tak więc dokładnie rok temu 14 lutego zaciągnęli mnie przed ołtarz i zmusili do powiedzenia "Tak" W ten oto sposób wdepnęłam w niezłe gówno, lecz najśmieszniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że Razem z Sasuke chodziliśmy do gimnazjum i szczerze się wtedy nienawidziliśmy. W sumie to nawet nie pamiętam od czego się zaczęło, ale zostało to na do dnia dzisiejszego. Tak więc można powiedzieć, że wyszłam za egoistycznego głupiego i nadętego bufona, który kompletnie nie ma poczucia humoru. Gdybym wcześniej wiedziała na co się piszę to w życiu powtarzam w życiu bym się na to nie zgodziła. Na początku naszego małżeństwa zawarliśmy układ, że każdy z nas może być z kim chce a druga osoba nie będzie się w to wtrącać. Tak wiem popaprane. Problem w tym, że ja nie umiałabym go zdradzić nie wiem oczywiście jak on. Wstyd się przyznać, ale nadal nie skonsumowaliśmy naszego małżeństwa. Jak to on ujął w naszą noc poślubną "Nie musimy jeżeli nie chcesz" i tak już zostało. Z biegiem czasu zaczęliśmy się przyzwyczajać do swojego towarzystwa. Każdy z nas zajmował się swoimi sprawami. Ja skończyłam studia medyczne i rozpoczęłam pracę w szpitalu a on przejął część udziałów w firmie ojca. Prawie w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy no może raz na jakiś czas wymieniając między sobą jakieś uwagi i na tym się kończyła nasza rozmowa. Szczerze? Nie takiego życia się spodziewałam.
***************************************************************************************************************
Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno w naszej sypialni. Leniwie uchyliłam jedno oko potem drugie i spojrzałam na budzik stojący na szafce obok łóżka. Zegar wybiła właśnie 8:25. Przeciągnęłam sie niczym kotka i już chciałam wstawać kiedy poczułam czyjeś ręce oplatające mnie w talii. Mimowolnie zerknęłam na drugą stronę łóżka gdzie smacznie spał mój mąż. Niesforny kosmyk opadł mu na czoło. Na moje usta wpełzł nikły uśmiech. Jak on słodko wygląda kiedy śpi przeszło mi przez myśl zaraz potem zganiłam się za to. Delikatnie żeby go nie obudzić odgarnęłam mu włosy za ucho. Zamruczał przez sen. Później uwolniłam się z jego niedźwiedziego uścisku i poszłam do łazienki się przebrać. Już po chwili wyszłam ugrana w szare dresowe spodnie i za dużą koszulkę ze smerfem na środku. Włosy zaplotłam  w kłosa i po cichu żeby go nie obudzić zeszłam na dół. Gdy znalazłam się już w kuchni postawiłam wodę na kawę i zaczęłam przygotowywać kanapki, które później położyłam na stole. Zaparzyłam  sobie kawy i zaczęłam konsumować posiłek. Kiedy już skończyłam umyłam naczynia i poszłam do salonu gdzie na stoliku walało się pełno papierów. Westchnęłam zrezygnowana na ten widok i zaczęłam sprzątać. A gdy już wszystko uprzątnęłam i posortowałam zaczęłam uzupełniać karty pacjentów i inną dokumentację. Nie wiem ile tak siedziałam lecz w pewnej chwili usłyszałam czyjeś kroki. Pewnie Sasuke już wstał. Spojrzałam na zegarek. Kurcze już 10:00 a ja jeszcze jestem w lesie.
-Dzień dobry- usłyszałam
Odwróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam Sasuke
-Hej. Śniadanie masz na stole-oznajmiłam
-Dzięki- powiedział i już go nie było
Ja również wstałam i poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie herbaty. Postawiłam wodę i czekając aż się zagotuje usiadłam na przeciwko niego
-Pamiętasz, że dzisiaj jedziemy do twoich rodziców na kolację.
-Taa pamiętam.
-A zamówiłeś już ten bukiet róż o które prosiłam?
-Tak są do odebrania o 13;00- powiedział chłodno
Już nic się nie odezwałam, bo czajnik zaczął piszczeć. Zalałam więc herbatę wrzątkiem i ruszyłam z powrotem do pokoju.
Zadzwoniła mój telefon.
-Halo?-zapytałam
-Sakura?
-Przy telefonie.
-Z tej strony Tsunade słuchaj ja wiem że masz dzisiaj wolne, ale był wypadek i do nas zwożą wszystkich rannych. Musisz pilnie przyjechać.
-No dobrze będę za 15 minut- rozłączyłam się
Szybko pobiegłam do sypialni i z szafy wyciągnęłam czarne rurki, białą bokserkę, kremowy sweterek i poszłam się przebrać. Szybko się pomalowałam i uczesałam. Zbiegłam na dół po drodze wrzucając do torebki klucze. Kiedy ubierałam płaszcz i buty Sasuke zapytał:
-Gdzie idziesz?
-Do szpitala nagłe wezwanie przywożą rannych z wypadku zdążę na przyjęcie pa.
Wyleciałam z domu jak z procy wsiadłam do samochodu i odjechałam.
Kilka minut później byłam już na miejscu. Zaraz przy drzwiach powitał mnie ordynator.
-Sakura myć się i na blok.
Bez słowa przebrałam się i poszłam myć. Gdy weszłam na sale operacyjną okazało się że mam operować chłopaka któremu wbił się do brzucha kawałek jakiejś blachy. Zaczęła się operacja. Niestety nie obyło się bez komplikacji bowiem uszkodzone zostało duże naczynie. Dodatkowo częściowo uszkodzona została wątroba. Operacja dłużyła się niemiłosiernie. W końcu po czterech godzinach udało nam się zakończyć pomyślnie zabieg. Byłam wykończona. Pacjent  został przewieziony na oiom . A do mnie podeszła Tsunade.
-Dobra robota.- powiedziała
-Dziękuję
-Czy mogła byś jeszcze pomóc na izbie przyjęć ponieważ większość personelu jest na urlopie?- zapytała
-Pewnie już tam idę.
Nie czekając dłużej udałam się na miejsce. Tsu miała całkowitą rację tu na dole w ogóle sobie nie radzili. Nie czekając dłużej zaczęłam opatrywać pacjentów. Kiedy skończyłam szyć głowę jakiemuś dziecku zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz  "Sasuke" Ciekawe czego chce. Odebrałam
-Co jest?- zapytałam
-Gdzie jesteś ?
-Jeszcze w szpitalu ale zaraz kończę i wracam do domu.
-Ok to ja czekam
-Sasuke odebrałeś te kwiaty z kwiaciarni ?- upewniłam się
-Tak.
Rozłączył się
Ja natomiast przebrałam się z powrotem w swoje ciuchy i wpakowując różne dokumenty do torebki wyszłam z gabinetu. Przed wyjściem pożegnałam się jeszcze ze wszystkimi i już po chwili byłam z powrotem w domu. Szybko wbiegłam na górę do sypialni i wygrzebała z szafy zieloną sukienkę ze złotym paskiem w talii i niebieskie szpilki. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Później nałożyłam na siebie czystą bieliznę i sukienkę. Nałożyłam na twarz odrobinę pudru a policzki delikatnie musnęłam różem. Oczy przejechałam czarną kredką i tuszem a na usta nałożyłam różowy błyszczyk. Włosy zakręciłam na lokówce. wyszłam z łazienki i założyłam szpilki oraz czarną kurtkę. Do sypialni wszedł Sasuke i wyjmując z szafy garnitur poszedł się wykąpać. Wyszedł po kilku minutach  i stanął przed lustrem próbując zawiązać krawat jednak nie udolnie mu to szło. Podeszłam do niego i pomogłam mu go zawiązać później poprawiłam mu jeszcze koszulę. Przez jej cienki materiał czułam każdy jego mięsień na moje policzki wpełzł delikatny rumieniec. Podniosłam głowę i zatopiłam się w jego spojrzeniu. jednak w jego oczach dostrzegłam jedynie ten lud który tak dobrze znałam. Westchnęłam zrezygnowana i odwróciłam wzrok. Sasuke jak gdyby nigdy nic wyszedł z pokoju a ja opadłam na łóżko. Co się ze mną dzieje? Przecież nie mogłam się zakochać.
Wzięłam z komody torebkę i również zeszłam na dół. W holu ubrałam płaszczyk i owinęłam się szczelnie szalikiem. Chwilę później zjawił się Sasuke z różami i prezentem. Odebrałam od niego pakunek i razem wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed restauracją w której miało odbyć się przyjęcie.Mój mąż jak prawdziwy dżentelmen otworzył  mi drzwi  i wpuścił pierwszą do środka. Na sali było już wiele gośc. Nim się zorientowałam do moich nóg "przylepił " się mój chrześniak Taisuke. Zaraz za nim pojawili się mój szwagier Itachi i jego żona Ayane.
-Hej kochani co tam u was słychać?
-Hej a wszystko dobrze.
-Szwagierka jak ja cię dawno nie widziałem- powiedział i przytulił mnie. 
-Świetnie wyglądasz Ayane.- powiedziałam- Ciąża Ci służy.
-No brat postarałeś się.- pogratulował mu Sasuke
-Taisuke proszę przestań męczyć ciocię- powiedziała Ayane
-Nie.- odpowiedziało dziecko 
-Taisuke- rzekł ostrzegawczo Itachi
-Nie.
Trzeba przyznać, że uparte z niego dziecko. Itachi wziął go na ręce . Malec zaczął się wyrywać i płakać.
-Nie ja chcę do cioci.
-Wybaczcie nam, ale my już pójdziemy.- powiedziała przepraszająco moja przyjaciółka i już ich nie było. 
Odszukaliśmy wzrokiem solenizantów i ruszyliśmy w ich stronę.Stali otoczeni ze wszystkich stron otoczeni gośćmi. 
-O już dotarliście.- rzekł mój teść.
-Miło mi was znowu widzieć- dodał Mikoto
-Nam również mamo- odpowiedział Sasuke
Złożyliśmy im życzenia i wręczyliśmy prezent. Później wszyscy zasiedliśmy do suto zastawionego stołu. Fugako wzniósł toast i podziękował wszystkim za przybycie. Podczas posiłku Każdy zażarcie o czymś dyskutował. W pewnym momencie odezwała się Mikoto:
-Sasuke Ty i Sakura jesteście już od roku małżeństwem. Ja i Fugaku zastanawiamy się kiedy moglibyśmy się spodziewać wnuków?
Wszystkie rozmowy momentalnie ucichły. Kiedy dotarło do mnie co powiedziała moja teściowa zakrztusiłam się pitym sokiem. Sasuke zareagował błyskawicznie i poklepał mnie po plecach.
-Mamo- rzekł błagalnie
-No co?-zapytała uśmiechając się niewinnie
-Proszę Cię.
-Ale synku zrozum mnie ja chcę wnuczkę. Wnuka już mam a nie chcę czekać wiecznie.- powiedziałam na swoją obronę
-Chcemy jeszcze trochę poczekać- mój mąż zawodowo wybrnął z tej krępującej sytuacjii.
To zakończyło rodzinną debatę. Po posiłku wszyscy goście wyszli na parkiet i zaczęli tańczyć.
 Siedziałam przy stoliku i popijałam wodę kiedy podszedł do mnie Sasuke trochę już wstawiony.
-Czy mogę panią prosić?- zapytał
Spojrzałam na niego badawczo.
-Oczywiście.- powiedziałam i podając mu dłoń i wyszłam na nim na parkiet. Zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki. Muszę przyznać, że Sasuke bardzo dobrze tańczy. Tak oto w miłej atmoswerze minął nam cały wieczór. Gdy przyjęcie zaczęło dobiegać końca postanowiliśmy się zwijać. Pożegnaliśmy się z gośćmi i pojechaliśmy do domu. Oczywiście to ja prowadziłam,bo tylko ja byłam trzeźwa. W domu przebrałam się w koszulę nocną i już miałam się kłaść do łóżka kiedy poczułam dłonie Sasuken na moich biodrach i jego gorący oddech na szyi. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam w oczy.
- Co ty robisz?- zapytałam
-Myślisz, że zapomniałem?- odpowiedział pytaniem na pytanie
-Niby o czym ?
-Jaki dzisiaj jest dzień?
-14 lutego. Ale co to ma do rzeczy?
-Nie pamiętasz co się wydarzyło rok temu?- uśmiechnął się zadziornie
-Nasza rocznica- przypomniałam sobie
-Myślisz, że zapomniałbym o takim dniu?
-Nic nie rozumiem. Sasuke przecież nasz ślub był ukartowany.
Wyrwałam się z jego objęć i przysiadłam na łóżku.
-Wiem.- odparł chłodno
-Więc czemu mi to robisz? Czemu dajesz złudną nadzieję?- zapytałam a w moich oczach zaczęły gromadzić się łzy. On przyklęknął na przeciwko i chwycił mnie za rękę delikatnie ją głaszcząc.
-Nie daję złudnych nadziei- usłyszałam jeszcze a potem poczułam jego usta na swoich.
W tej chwili całkowicie się rozpłynęłam. Walczyłam ze sobą lecz w końcu uległam i zaczęłam oddawać pocałunki z tą samą żarliwością co on. Naparł na mnie i oboje wylądowaliśmy na łóżku. Sasuke zszedł pocałunkami na moją szyję zostawiając tam mokre ślady później znów zaczął całować moje usta. Zsunął jedno ramiączko mojej koszuli nocnej później drugie.  Nie sprzeciwiałam się. Materiał zsunął się ze mnie i leżałam teraz pod nim w samej koronkowej bieliźnie. W koncu postanowiłam sama przejąć inicjatywę i przewróciłam go tak że teraz to ja dominowałam. Pozbawiłam go górnej części garderoby i zaczęłam całować go po klacie co jakiś czas wracając do ust. Niestety nie trwało to długo już po chwili znów leżałam pod nim. Wszystkie tamy i bariery zniknęły i zalała nas fala namiętności. Później możecie się domyślić co się działo.
**************************************************************************************************************
Rano obudziłam się dziwnie wyspana i wypoczęta co było bardzo dziwne bo prawie cała noc spędziłam na igraszkach z Sasuke. Powróciły do mnie obrazy z zaszłej nocy i mimowolnie się zarumieniłam. Postanowiłam zrobić śniadanie nie myśląc dłużej delikatnie wyswobodziłam się z objęć ukochanego i wstałam z łóżka. Z komody wyciągnęłam czysta bieliznę i po cichu weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Gdy wykonałam poranną toaletę narzuciłam na ramiona koszulę Sasuke i udałam się do kuchni.
Postawiłam wodę na herbatę i zaczęłam smażyć jajecznice nucąc pod nosem moja ulubioną piosenkę. W pewnej chwili poczułam ręce oplatające mnie w talii i pocałunek na szyi. Podskoczyłam wystraszona.
-Dzień dobry- powiedział mój mąż i przytulił mnie.
-Cześć. Siadaj zaraz śniadanie.- powiedziałam
Sasuke oderwała się ode mnie i usiadł przy stole. Już po kilku minutach zajadaliśmy się pysznym śniadaniem. Po skończonym posiłku poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie Rozmawialiśmy się śmialiśmy i całowaliśmy. Było po prostu jak w bajce. Tak mogło by być zawsze.
DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
Od pamiętnej nocy minęły już dwa tygodnie ja ki Sasuke bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Zaczęliśmy się zachowywać jak prawdziwe małżeństwo. To był i jest najlepszy czas w moim życiu. od tygodnia źle się czułam prawie po każdym posiłku latałam do łazienki i wymiotowałam tak było i tym razem. Postanowiłam zrobić sobie test ciążowy  tak na wszelki wypadek. Sasuke jest w pracy więc nikt nie będzie mi przeszkadzał. Siedzę teraz jak ta głupia i cały czas patrzę na zegarek. To czekanie mnie wykończy. Gdy minął wyznaczony czas spojrzałam na test i nie umiałam uwierzyć własnym oczom był pozytywny. To wyjaśnia moje złe samopoczucie. Tyko jak ja mu o tym powiem ? Już wiem zrobię romantyczną kolację i wtedy mu to wyjawię. Z tą myślą udałam się do kuchni. Prawie cała godzinę stalam przy garach ale opłaciło się wyszło mi pyszne spaghetti. Później nakryłam do stołu i znów dopadła mnie fala mdłości. Był jeszcze trochę czasu więc zaczęłam uzupełniać papiery ze szpitala. o 17:00 poszłam na górę się przyszykować. Przebrałam się w czarno kremową sukienkę. Zrezygnowałam dziś z obcasów i ubrałam czarne balerinki a włosy zaplotłam w warkocz. Zerknęłam na zegarek jeszcze pięć minut do jego powrotu. Zbiegłam na dół i zapaliłam świeczko na stole. Usiadłam na krześle i czekałam. Myślałam że minęły godzny kiedy usłyszałam szczęknięcie klucza w zamku, szybko wstałam i poszłam do holu przywitać się. Tak jak myślałam zastałam tam Sasuke. 
-Hej- powiedziałam i pocałowałam go 
Zamruczał cicho.
-Witaj kotku. 
Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do jadalni gdy już się tam znaleźliśmy zapytał:
-Jaka to okazji?
-Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie- powiedziałam tajemniczo i zasiedliśmy do stołu. Po skończonym posiłku podeszłam do mojego męża i usiadłam mu na kolanach. 
-Sasuke mam ci coś ważnego do powiedzenia- powiedziałam poważnie 
-Już się boję no mów.- zachęcił 
-No bo wież.- zaczęłam- To zaszczy...- zaczęłam się jąkać.
-Odwagi- powiedział i mnie przytulił.
-Sasuke będziesz ojcem.- wydusiłam na jednym wdechu.
Poruszył się na krześle i spojrzał mi w oczy.
-Naprawdę?
-No nie na niby.- powiedziałam z sarkazmem
Wstał i okręcił się se mną na rekach.
-To wspaniale. Nareszcie będziemy pełna rodziną. Ja moja ukochana i nasze dziecko.- rzekł cały w skowronkach.
-Ukochana?
-Tak kocham cię wisienko i zawsze kochałem tylko nie wiedziałem jak to okazać. Kiedy dowiedziałem się że to ty będziesz moją żoną byłem najszczęśliwszym facetem pod słońce. - Nie umiałam uwierzyć w jego słowa.
-Ja też cię kocham i to od dłuższego czasu.- wyszeptałam a nasze usta znów złączyły się u pełnym namiętności i pożądania pocałunku. 
**************************************************************************************************************
Co którzy mówią, że w walentynki zdarzają się cuda mają całkowitą rację. Spójrzcie na mnie. Jestem najszczęśliwsza kobietą na całym świecie. Mam kochającego męża i dziecko w drodze. Jest po prostu jak w bajce. I tak już pozostanie na wieki. 



KONIEC
**************************************************************************************************************
Jest notka z góry przepraszam za wszystkie błędy i zapraszam do komentowania :)